Leszno. Co drugi poniedziałek miesiąca będzie dniem poselskiego dyżuru w Lesznie posła PiS, Jana Dziedziczaka. Parlamentarzysa zapowiada, że chce w ten sposób udowodnić, że sprawy regionu są mu bliskie.
Jan Dziedziczak dotarł dziś z Warszawy na spotkanie z dziennikarzami z półgodzinnym opóźnieniem spowodowanym komplikacjami kolejowymi. Te niedogodności nie zniechęcają jednak warszawskiego posła z Wielkopolski określanego przez konkurentów wyborczych mianem ,,spadochroniarza’’.
-
Choć nieformalnie działa od miesiąca to już teraz można oficjalnie uznać za otwarte moje podstawowe biuro poselskie w Lesznie. Na razie mieści się na Łaziebnej, ale rozglądamy się już za nową, lepszą lokalizacją. Biuro ma bowiem tętnić życiem. Będzie to dzierżawa, a nie zakup, ale na razie lokalizacji nie chcę jeszcze zdradzać przed finalizacją umów – zapewniał Dziedziczak.
Poseł PiS zapewnia, że będzie w Lesznie co dwa tygodnie. Zrezygnował nawet z biura w Warszawie kosztem działania w Wielkopolsce.
– Wzorem Przemysława Gosiewskiego będę w terenie zawsze w poniedziałki. Co drugi poniedziałek rezerwuję na Leszno. Chcę też bywać w Kaliszu. Zamierzam też często wyjeżdżać do innych powiatów, dlatego kontakt ze mną może być czasem trudny, ale o wszystko w ciągu tygodnia zadba mój asystent, Sławomir Szczot – zapewnia poseł.
Poniedziałkowe dyżury rozpoczynać się będą o 9.00 i potrwają do popołudnia. Jan Dziedziczak przyznaje, że interesy mieszkańców jego okręgu wyborczego są mu bliskie. – Donald Tusk na przykład został wybrany w Warszawie, a nie zamierza otwierać tam biura poselskiego. Nie wyobrażam sobie czegoś podobnego – zaznacza Dziedziczak. Pytano o to, czy byty premier i szef Dziedziczaka, Jarosław Kaczyński pełniąc funkcję premiera pojawiał się w biurze poselskim parlamentarzysta zapewnił: - oczywiście.
Administrator strony: Błażej Wojtyła